„Europejskie zanikanie”

„Co napisano o Europie w nowej strategii bezpieczeństwa narodowego USA.”
W rozdziale dotyczącym Europy czytamy, że w ocenie USA Europa ma „głębsze problemy”, niż tylko niewystarczające wydatki na obronność i „stagnacja gospodarcza”. (…)
W strategii czytamy następnie, że Europie grozi „cywilizacyjne zanikanie”. Przyczyną europejskich problemów mają być „działania Unii Europejskiej i innych ciał ponadnarodowych, które godzą w polityczną wolność i suwerenność”, a także „polityka migracyjna, która przekształca kontynent i wywołuje niepokoje” oraz „cenzurowanie wolności słowa i dławienie opozycji politycznej, pikowanie liczby urodzeń i utrata narodowej tożsamości (...)”.
„Jeśli obecne trendy się utrzymają, kontynent będzie nie do poznania w ciągu 20 lat lub mniej. W związku z tym nie jest oczywiste, czy określone europejskie kraje będą miały gospodarki i armie wystarczająco silne, by pozostać wiarygodnymi sojusznikami (...). Chcemy, aby Europa pozostała europejska, by zachowała cywilizacyjną pewność siebie i porzuciła błędne skupienie się na duszeniu przez regulacje”– głosi nowa strategia bezpieczeństwa USA.
Zgodnie ze strategią bezpieczeństwa celem USA powinno być wsparcie Europy w „skorygowaniu obecnego kierunku”, przez co Amerykanie rozumieją „obronę prawdziwej demokracji, wolności poglądów i bezkompromisowe podkreślanie charakteru i historii poszczególnych narodów Europy”. „Ameryka zachęca swoich politycznych sojuszników w Europie do wspierania tego odrodzenia ducha, a rosnący wpływ patriotycznych europejskich partii rzeczywiście daje powody do dużego optymizmu” – czytamy w dokumencie.
W strategii pojawia się też uwaga, że w perspektywie kilku dekad „określeni członkowie NATO staną się w większości nieeuropejskimi (państwami)” (to sugestia, że większość mieszkańców stanowić będą imigranci spoza Europy – red.), co „stawia otwarte pytanie, czy będą postrzegać ich miejsce w świecie lub ich sojusz z USA tak samo, jak ci, którzy podpisali kartę NATO (Traktat Północnoatlantycki – red.)”.
Wśród celów wskazanych w strategii w relacjach z Europą na pierwszym miejscu czytamy o „ponownym ustanowieniu strategicznej stabilności z Rosją” i „skończeniu z wrażeniem i przeciwdziałaniu rzeczywistości, w której NATO jest stale poszerzającym się Sojuszem”. Ponadto USA stawiają sobie za cel „umożliwienie Europie stanięcia na własnych nogach i działania jako grupa zbieżnych w interesach suwerennych państw”, w tym „przejęcie głównej odpowiedzialności za własną obronę”. Rosja w żadnym miejscu nie jest określona mianem przeciwnika USA.
www.rp.pl, 8.12.25
To skrótowa informacja o Nowej Strategii USA z portalu Rzeczpospolitej, najpoważniejszej (w odczuciu Autora) gazety kształtującej opinie polskich elit rządowo-biznesowych. Good luck w zrozumieniu korzeni zmian, jakie kształtują współczesny świat, jeżeli to wszystko. Język dokumentu stoi w skrajnej opozycji do narzucanej nam politycznej poprawności, która nie pozwala zdiagnozować ani zmian, ani ich konsekwencji, w polityce, zwłaszcza demograficznego „rozpuszczania„ Europy w masie (wrogich jej kulturowo) imigrantów.
Zmiana globalnych biegunów, z mono na multipola, najwyraźniej nadal nad Wisłę (zarządzaną informacyjnie przez mądrości Radka i jego globalistyczne lobby) nie dociera. Za chwilę jednakże dotrze, i to zaboli, pomijając koszty dostosowania. To znaczy, koszty już docierają. Amerykański parasol będzie chronił tych, którzy za ten parasol zapłacą. Taniej już było.
Wojna w 2030?
Tak twierdzi Victor Urban, ostrzegając rodaków przed głupim wyborem pro-EUropejskiej opcji, która w razie czego „rzuci Węgry pod autobus”, jak to obrazowo w języku Albionu określa się zasady polityki mocarstw Zachodu. Orban, znając wewnętrzne nastroje EUnijnych decydentów, najwyraźniej obawia się, że „idzie” wojna i nie chce kłaść losu Węgrów na ołtarzu globalistycznych mrzonek. Warszawa - tu myślę Belweder - poza obrażaniem się za rozmowy Orbana z Putinem - powinna głęboko się zastanowić. Historyczne analogie widoczne są aż do bólu!
Nie wiemy, oczywiście, na ile są to przedwyborcze hasła mobilizujące elektorat, a na ile rozpaczliwy gest obronny mądrego przywódcy małego narodu, już raz pokrojonego na części przez zachodnie Demokracje. Oni pamiętają Trianon 1920. May jakoś Jałtę wymazaliśmy z pamięci!
Możemy liczyć jedynie na instynkt samozachowawczy Warszawy, że nas Tusk z Czarzastym na żadną wojnę - niby to z rosyjskim imperializmem, nad Dnieprem - nie popchną, pod jakimkolwiek pozorem. Niech się bronią oligarchowie, warci miliardy. Niech wrócą miliony młodych Ukraińców z Hiszpanii, Kanady czy Niemiec, skoro to egzystencjonalnie ważne.
Polska kupuje ciężką broń, za ciężkie pieniądze, których tak naprawdę nie mamy. I dobrze, jeżeli to dla OSTRASZANIA ewentualnych "gości" ze Wschodu. Ale nie ma zgody na żadne karkołomne eskapady, w obronie interesów ukraińskich oligarachów, którzy - jak widać i słychać - robią na wojnie setki milionów (np. tych przekazywanych przez naszego Radka i ferajnę).
Ukraina spełniła rolę krwawego przedpola zachodnich (brytyjsko-francusko-nie-mieckich) interesów. Obecnie ogłoszony EUropejski triumwirat Macron-Mertz-Star-mer tylko to potwierdza. Polacy powinni pamiętać rok 1939. A co do polityki USA i jej globalnych wektorów? Jako Motto słowa Henry Kisingera wpiszmy sobie w państwowe DNA:
„To be America’s enemy is dangerous, to be America’s ally is lethal!”
WW-W







Comment (0)